Sympozjum naukowe - Konferencja

Awatar użytkownika

Autor tematu
Bobik
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 7016
Rejestracja: sobota, 11 grudnia 2004, 19:13
Ulubione grzyby: Każdy, byle nie trujący :)
Lokalizacja: N 49°38′57″ - E 019°49′48″
Pochwalił: 1996 razy
Pochwalony: 1463 razy
Kontakt:

Sympozjum naukowe - Konferencja

Post autor: Bobik » poniedziałek, 18 lutego 2013, 19:26

Żyliński Kraj Templariuszy zaprasza Was na:

SYMPOZJUM NAUKOWE – KONFERENCJĘ
na temat:


Zakon Templariuszy w Europie w kontekście rozwoju Żylińskiego Kraju
Bytča, 13 marca 2013 roku, Sobášny Palac


PROGRAM:

08:00-09:00 Rejestracja uczestników

09:00-10:10 TEMPLARIUSZOWSKIE KRUCJATY NA OBSZAR ŻYLIŃSKIEGO KRAJU – Jana Danihelová

KSIĘGA, MIECZ I KRZYŻ: TEMPLARIUSZE W ŚWIATOWEJ BELETRYSTYCE – Miloš Jesenský

TEMPLARIUSZE W SŁOWACKIEJ LITERATURZE – Peter Kubica

O TEMPLARIUSZACH WE WSPÓŁCZESNEJ SŁOWACKIEJ LITERATURZE – Ján Gallik

10:10-10:15 Przerwa

SZLAKI ŚWIĘTEGO GRAALA – SŁOWACKI ŚLAD – Robert K. Leśniakiewicz

TEMPLARIUSZE NA VSETÍNSKU – Pavel Mašláň

ROZWÓJ SIEDZIB I ORGANIZACJI KOŚCIELNYCH NA LIPTOWIE W XII – XIV WIEKU – Peter Račko

11:00-12:00 Przerwa obiadowa

12:00-12:45 HISTORYCZNY ROZWÓJ ORAWY W XII – XIV WIEKU – Iveta Floreková

KYSUCE W DOBIE TEMPLARIUSZY – Adam Buchta
GÓRNE POWAŻE W XII – XIV WIEKU – Michal Jurecký

12:45-12:50 Przerwa

12:50-13:20 TAJEMNICA STAREGO NAGROBNEGO KAMIENIA – Simona Jurčová

BENEDYKTYNI W HRONSKOM BEŇADIKU – ZNAKI ZAPYTANIA HISTORII – Tomáš Haviar

Ponadto:

Prezentacja templariuszowskich grup historyczno-rekonstrukcyjnych

Prezentacje odtworzeń templariuszowskich wypraw krzyżowych

W czasie rejestracji uczestników każdy otrzyma gratisowy egzemplarz filmu DVD pt. „Templárske legendy”

Wstęp wolny


Credo quia absurdum NON est!
http://www.wszechocean.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.grzybypl.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.echojordanowa.wordpress.com" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika

Autor tematu
Bobik
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 7016
Rejestracja: sobota, 11 grudnia 2004, 19:13
Ulubione grzyby: Każdy, byle nie trujący :)
Lokalizacja: N 49°38′57″ - E 019°49′48″
Pochwalił: 1996 razy
Pochwalony: 1463 razy
Kontakt:

Post autor: Bobik » czwartek, 28 lutego 2013, 06:23

Jako pierwsi macie możliwość zapoznania się z pełną wersją mojego referatu na tą Konferencję:

WĘDRÓWKI ŚWIĘTEGO GRAALA

(Referat na Międzynarodową Konferencję „Templariusze na Słowacji”
Bytča, 13.III.2013 roku)


Jedną z największych zagadek historycznych, jeden z najważniejszych artefaktów chrześcijaństwa, poszukiwany już od dwóch tysięcy lat – jest to Święty Graal. Kielich czy czara, z której – jak chce tradycja i legenda – pił w czasie swej Ostatniej Wieczerzy sam Jezus Chrystus Nazarejczyk, zaś po Jego męczeńskiej śmierci zebrano do niej Jego krew, którą wytoczyła z Jego boku włócznia rzymskiego legionisty Longinusa. Ten artefakt odbył długą wędrówkę i do dziś dnia właściwie nie wiadomo, gdzie został on ukryty.

Obawiam się, że Święty Graal został ukryty dla pewnego, niezwykle ważkiego powodu, który podam na końcu tego referatu. A na razie omówię wszystkie możliwe i historycznie uzasadnione miejsca jego ukrycia – od zachodu na wschód. Przede wszystkim należy tutaj postawić pytanie: dokąd wypłynęła flota statków Templariuszy z portu w La Rochelle po fatalnym dla nich 13.X.1307 roku? Jak głoszą legendy – to właśnie na tych statkach znajdowały się skarby Templariuszy, a wśród nich Święty Graal. A zatem:

1. Ameryka Północna – wybrzeża Kanady czyli Vinlandu. Templariusze wiedzieli, skąd Wikingowie przywozili złoto i inne drogocenne materiały, więc skierowali swe statki do Vinlandu. Czy mamy na to jakieś dowody? Niestety tylko poszlaki, ale bardzo ciekawe – na zdjęciu widzimy Indiankę mająca na piersiach … krzyż maltański – godło Tempariuszy! Prawdopodobną lokalizacją skarbów Templariuszy jest Wyspa Dębów (Oak Island) w Zatoce Fundy.
2. Wielkie Antyle i Meksyk, wyspa Hispaniola – miejsce, dokąd dopłynął Krzysztof Kolumb w swej I podróży w 1495 roku. W Meksyku istnieją legendy o białych ludziach, przybyszach zza morza, którzy przybyli tam ze wschodu. Istnieje podobieństwo niektórych mitów religijnych i symboli (krzyż).
3. Małe Antyle – istnieje możliwość, że flota Templariuszy dopłynęła tam w 1307 roku, jednakże nie ma wskazówek, że Templariusze tam się znaleźli. Tej możliwości jednak nie da się wykluczyć.
4. Brazylia i/lub Gujana – w tych krajach także krążą indiańskie legendy o białych ludziach przybyłych zza morza.
5. Islandia i Grenlandia – istnieje możliwość, że Templariusze ze swoją flotą dopłynęli do wybrzeży Islandii lub Grenlandii (Ultima Thule) i tam ukryli swe skarby. Wybrzeża tych krajów są słabo zaludnione i zbadane, więc nie jest wykluczone, że (podobnie jak w przypadku Oak Island) gdzieś istnieje jaskinia wypełniona templariuszowskimi skarbami, a wśród nich może znajdować się i Święty Graal. Być może wiedział coś o tym Jules Verne i napisał swe dwie powieści pt. „Podróż do wnętrza Ziemi” i „Złoty wulkan”. Możliwość taka nasunęła się mi, kiedy wraz z dr Milošem Jesenským opracowywałem temat możliwej ucieczki Adolfa Hitlera z płonącego Berlina. Jedna z takich możliwości była m.in. Ziemia Peary’ego na Grenlandii. Być może Grossadmiral Karl Dönitz poszedł właśnie ich śladami tworząc swoją tajemniczą bazę Biberdamm gdzieś wśród lodów Północy… Ewakuacja templariuszowskich skarbów mogła przebiegać w dwóch fazach. W fazie pierwszej - która trwała w zimie 1307-1308 przemycono go z Francji do Anglii via Kanał La Manche - lub, co jest bardziej prawdopodobne - do Anglii via Hiszpania i Portugalia, bo Filip Piękny mógł zablokować wybrzeża, ale trudniej było upilnować granicę lądową, z czego skorzystali Templariusze.
Faza druga zaczęła się na wiosnę 1308 roku, i statki ze skarbami popłynęły na północ do Islandii i Grenlandii, a może także do Zatoki Fundy i do ujścia Mackenzie - co wskazuje załączona mapka. Dwufazowość tej operacji była determinowana zalodzeniem Północnego Oceanu Lodowatego. To, ze nie pozostało śladu po tej operacji też jest całkowicie zrozumiałe i oczywiste - Bracia Świątyni zacierali wszystkie ślady wiodące do skarbów, by nie wpadli na nie szpiedzy Filipa IV Pięknego, Marigny’ego i Nogareta, co NB im się znakomicie udało. Jednakże zostawili znaki czytelne i zrozumiałe dla wtajemniczonych lub dla ludzi o przenikliwych i pełnych wyobraźni umysłach - czyli takich, jak Juliusz Verne lub Ludvik Souček...
A co stało się z tymi, którzy te skarby ukryli? No cóż - to dobre pytanie. Może udało im się wrócić do Europy i tam przekazać informację o miejscu ukrycia skarbów swym współbraciom, albo zginęli gdzieś w drodze powrotnej w starciu z Indianami, Eskimosami albo siłami natury. Podejrzewam jednak, że komuś udało się wrócić i stąd wiedza pana Verne’a...
Tak czy owak, należałoby sprawdzić wszystkie lokalizacje wymienione w tym artykule: wulkan Snefelljökull na Islandii, okolice Upernawik (Uppernivick, Uppernavick) na Grenlandii - jest to grupa wysepek z miejscowością o tej nazwie - oraz ujście rzeki Mackenzie w Kanadzie w okolicach Aklavik. Natomiast Oak Island w tym przypadku jest tylko typowym elementem dezinformującym - lepem na muchy dla naiwnych poszukiwaczy...
Czy byłaby możliwa taka żegluga? Zasadniczo tak, w lecie, od czerwca do połowy sierpnia Szlak Północno-Zachodni jest możliwy do sforsowania i Templariusze mieliby jedynie do sforsowania pak lodowy pomiędzy wyspami Archipelagu Królowej Elżbiety, powyżej 70° N. Od września do maja szlak ten jest zatarasowany pakiem dryfującym i sprawia trudności nawet dla współczesnych statków wyposażonych w stalowe burty i potężne maszyny...
6. Wyspy Brytyjskie – to też jedno z możliwych miejsc ukrycia i przechowywania św. Graala. Wprawdzie Templariusze nie przewieźli swoich skarbów na Wyspy, ale mieli swe ośrodki, w których mogli ukrywać mniejsze, ale bezcenne artefakty. Jednym z nich mógł być templaryjski klasztor w Somerset, gdzie odkryto m.in. replikę Mandylionu. W tym przypadku Święty Graal powróciłby do Avalonu z legend arturiańskich…
7. Langwedocja (południowa Francja) – jest to jedna z lokalizacji Świętego Graala – szczególnie po zdobyciu twierdzy katarskiej Montsegur w 1244 roku i wybiciu jej załogi. Na ilustracji widzimy scenę wypędzenia Katarów z Carcasonne przez katolickich krzyżowców z tzw. Wewnętrznej Krucjaty w ramach ich prześladowań. Katarzy mieli być posiadaczami tej relikwii, która – według legend – ma być tam ukryta do dziś dnia… Sama twierdza przypomina dość dokładnie zamek Wewelsburg – siedzibę hitlerowskiego stowarzyszenia Ahnenerbe kierowanego przez SS-Reichsführera Heinricha Himmlera. Do tego tematu jeszcze wrócę. Ciekawie wygląda porównanie herbów gminy Montsegur i Zakonu Templariuszy. W obydwu motywem jest krzyż maltański…
8. Portugalia – jeden z krajów przyjazny Templariuszom, który mógł stanowić doskonałą kryjówkę ich skarbów i artefaktów religijnych. Mógł być on również bazą wypadową dla flot Templariuszy na Ocean Atlantycki i Morze Śródziemne, a także na Ocean Indyjski, o czym później. Portugalia mogła być przejściowo miejscem, w którym ukrywano Świętego Graala (np. w twierdzy w Tomar), zanim wyekspediowano go w inne kraje. Jak widać z architektonicznych ozdób – zamieszkiwali tutaj żeglarze, którzy byliby w stanie przepłynąć Atlantyk do Nowego Świata i zawieźć tam Św. Graala i inne drogocenne przedmioty a także współbraci uciekających przed katami ze Świętej Inkwizycji…
9. Madera – ta wyspa jest związana z polską częścią tajemnicy Św. Graala. Zgodnie z hipotezą Pani Wiktorii Leśniakiewicz, Święty Graal został przekazany, na ziemie polskie przez cesarza Niemiec Ottona III w czasie Zjazdu Gnieźnieńskiego polskiemu królowi Bolesławowi I Chrobremu, a wydarzenie to jest związane z kultem św. Wojciecha. Pisze Wiktoria Leśniakiewicz: Uczniowie vel apostołowie – natchnieni przez Jezusa – idą i nauczają wszystkie narody. Idzie i Marek. Na drogę zabiera najświętszą relikwię jako swój amulet – talizman. To on, a nie Józef z Arymatei, jak głosi legenda Graala. W swych misyjnych wędrówkach dotarł do Hiszpanii, tam też – jak mówi saragoska legenda – spotkał się z Marią, a fakt ten upamiętnia jeden z filarów tamtejszej katedry. Saragossa, to ówczesne miasto niemalże graniczne pomiędzy Kalifatem Kordobańskim a Królestwem Franków. Tereny te w wyniku wojny rozpoczętej w 795 roku (trwającej z przerwami niemal 15 lat) przesunęły granicę państwa karolińskiego aż po góry i dolny bieg rzeki Ebro. Stąd tez prawdopodobnie król Karol Wielki (742-814) zabrał świętą relikwię i umieścił ją w Akwizgranie (Aix la Chapelle - dziś Aachen), zapewne w kaplicy pałacowej wzniesionych według wzorów raweńskich. Pamiętajmy, że miasto to po traktacie z Verdun (817 r.) w 888 roku wchodzi w skład Królestwa Wschodniofrankijskiego. W roku 995 młody cesarz Otton III (980-1002) przejął władzę z rąk regentki Adelajdy. Wychowany w kulcie Imperium Rzymskiego i Cesarstwa Ottońskiego – jego idolem jest Karol Wielki – marzy o uniwersalnym imperium, które obejmowałoby również Bizancjum. Niemcy, Galia i Słowiańszczyzna posiadałyby równe prawa, najwyższa władza – tak cesarska, a więc i świecka, jak i duchowna miałaby należeć do cesarza, zaś papież miałby być tylko konsultantem w dziedzinie duchowej. Otton realizował swój plan obsadzając to stanowisko oddanymi sobie bez reszty ludźmi Kościoła: Grzegorzem V (972-999) i Sylwestrem II (945-1003).
Tymczasem Bizancjum zazdrośnie patrzyło na poczynania Zachodu, tracąc wpływy we Włoszech (bizantyjski ślad w sprawie Graala, to temat na kolejny sążnisty artykuł – sic!), burzyli się też hierarchowie w Rzeszy, czarę goryczy przelał sam cesarz w pamiętnym roku 1000, kiedy to przybył do Gniezna, aby agitować Bolesława I Chrobrego (967-1025) do (jakbyśmy to dzisiaj rzekli) wspólnej Europy. Pono widział go jako najbliższego współpracownika i następcę. O tym najlepiej świadczą więzy, jakie zaciągnęli: Otton został ojcem chrzestnym trzeciego syna Bolesława, zaś jego syn – Mieszko – miał poślubić i poślubił siostrzenicę cesarza Rychezę (Ryksa, Ryxa, ?-1063) – czegóż chcieć więcej? No i prezenty przywiózł na miarę cesarsko-papieskiej godności, a mianowicie: gwóźdź z krzyża Pańskiego, replikę włóczni św. Maurycego – to powszechnie wiadomo. Chrobry otrzymał prawdopodobnie tron Karola Wielkiego. Istnieją domniemania, że był on obecny w Akwizgranie, gdy Otton otwierał grób Karola Wielkiego. Wtedy to oprócz starej opończy pozbawił Karola także i tronu, oraz... św. Graala, którego być może – ten prekursor zjednoczonej Europy – od 814 roku dzierżył w zetlałych, cesarskich dłoniach.
Tak rozpoczyna się „polski ślad” św. Graala.
Około lat 1036-40 Polska targana wewnętrznymi niepokojami dobita została przez najazd czeskiego księcia Brzetysława (1012-1055). Brzetysławowi śniła się praska metropolia, więc uprowadził relikwie swego świętego rodaka, natomiast pozostałych relikwii (łatwiejszych do ukrycia) nie zdołał zabrać. Kielich jak i gwóźdź prawdopodobnie podczas przymusowej emigracji Mieszko II Lambert (990-1034) zdeponował w Krakowie (lub w Tyńcu). Może właśnie dlatego synowi Mieszka II – Kazimierzowi I Odnowicielowi (1016-1058) tak bardzo zależało na tym, by Kraków stał się stolicą arcybiskupstwa, zaś syn jego – Bolesław II Śmiały zwany Szczodrym (1040-1081) – przenosi stolicę z Gniezna właśnie tu, do Krakowa. Zauważmy, jak szala politycznego znaczenia Wielkopolski, która jak by na to nie patrzył stanowiła jądro państwowości polskiej, chyli się ku upadkowi na korzyść Krakowa – grodu leżącego przy południowych granicach kraju.
Znany jest nam spór Bolesława II Śmiałego z purpuratem (biskupem) krakowskim Stanisławem Szczepanowskim (1030-1079) – dość, że po jego spektakularnej śmierci Bolesław Śmiały musiał uchodzić na Węgry, gdzie zmarł (być może w karynckim klasztorze w Osjaku) w niewyjaśnionych do dziś dnia okolicznościach. Ale po drodze na Węgry jeszcze jest Słowacja, a tam... – ale o tym później. Co brano ze sobą na długą i niewiadomą drogę? Ano relikwiarze podróżne. A jakaż inna relikwia mogła mieć większą moc, niż św. Graal? Uwozi go więc ze sobą Bolesław. Nienawidzący go kler już postarał się, by wieść o podwójnym świętokradztwie szeroko się rozeszła wśród „prawowiernych” chrześcijan. Dla syna Bolesława Śmiałego – Mieszka – takim „listem żelaznym” w czasie powrotu do kraju mógł być wwieziony św. Graal, co też chłopak uczynił, jednak rychło po powrocie w 1089 roku zmarł – jak pisze o tym Gall Anonim w 1116 roku, rzetelny skądinąd kronikarz – że: „Zmarnowali chłopaka wielkich zdolności...” Możemy się tylko domyślać, kim byli ci marnotrawcy i zabójcy członka rodziny królewskiej. Relikwia wróciła, ale nienawiść pozostała.
Mijały wieki i relikwią w wielkiej tajemnicy opiekowali się krakowscy purpuraci. Krajem naszym w latach 1434-1444 de facto rządzi biskup krakowski (w imieniu nieletniego króla Władysława III Warneńczyka (1424-1444[?]) – późniejszego króla Polski i Węgier) Zbigniew Oleśnicki (1389-1455). Znany on jest z ostrej polityki w stosunku do husytyzmu. Z jego to inicjatywy (na prośbę legata papieskiego Caesariniego) król polski zmuszony został do haniebnego złamania Traktatu Szegedyńskiego z czerwca 1444 i wyprawy przeciwko Turkom.
Poszedł na wyprawę – jak to później mówiono – „ostatni krzyżowiec Europy”, obdarzony błogosławieństwem dumnego Oleśnickiego i Najświętszą relikwią, której sam blask i świętość miała porazić pogan spod znaku Półksiężyca. Poraziła, i owszem, ale flotę wenecką i polsko-węgierską armię dowodzoną przez Jánosa Korvina Hunyadego (1385-1456). Zdrada i wiarołomstwo się nie opłaciły. Faktem jest, że Władysław III z pola bitwy nie powrócił. Faktem jest też, że jego ciała na pobojowisku nigdy nie znaleziono – jest to jeszcze jedna z największych tajemnic polskiej historii.
Wzięty do niewoli z tak wielką relikwią proroka Issy (lub Iszy – dla muzułmanów Jezus jest jednym z największych proroków) przeszmuglowany został do Ziemi Świętej, do Grobu Pańskiego – a niech giaurzy (niewierni) patrzą i płacą za możność jego oglądania (dziś nikogo nie dziwi taki proceder). Europa, a zwłaszcza ci, którzy go opuścili na polu strasznej bitwy pod Warną – 10 listopada 1444 roku – długo jeszcze rozpowszechniali wieści – najprawdziwsze zresztą – że król ocalał z pogromu. Nie powrócił, bo dosyć miał „wodzenia się za nos” przez kler, Elżbiecie (wdowie po Albrechcie) i panom polskim. Zauważmy jedno, że po 1444 roku w Polsce zaczyna narastać samowola szlachecka i mimo spektakularnych zwycięstw Rzeczpospolita dochodzi do apogeum swej potęgi za króla Zygmunta I Starego (1467-1548), by potem już tylko staczać się w dół... – ku anarchii, przekleństwu liberum veto, rozbiorom (pierwszy w 1772 roku) i niewoli – ku calamitatis Regnum. Zabrakło nam ognia i opieki świętego Graala???
Tymczasem król umyka z niewielką obstawą w przebraniu mnicha-handlarza relikwiami do Europy. Nienaganne maniery i znajomość języków otwierają mu wrota wszystkich klasztorów, w których opowiada o Ziemi Świętej, wielkiej bitwie, z której cudem był uszedł, a to robi wrażenie. Osiadł więc na koniec w hiszpańskim klasztorze, jako rezydent, bo ofiara z t a k i e j relikwii dała mu możność spokojnego i dostatniego życia. W wielkiej tajemnicy nawiązał kontakt z młodszym bratem, stąd dwukrotne poselstwo wysłane do Hiszpanii i tak długotrwałe negocjacje Kazimierza IV Jagiellończyka (1427-1492) związane z objęciem polskiego tronu, który objął dopiero w 1447 roku.
Zauważmy jeszcze jedno, że po 1444 roku niepomiernie wzrasta polityczna i ekonomiczna ważność Hiszpanii. A po 1495 roku Hiszpania i Portugalia stają się potęgami kolonialnymi. Czy stało się tak tylko dzięki odkryciu Kolumba?
10. Walencja – według wielu autorów i hierarchów Kościoła katolickiego, to właśnie w Walencji, już od XII wieku znajduje się Święty Graal – przywieziony tam z Francji. Aktualnie ma on znajdować się w katedrze p.w. Matki Boskiej. Zwróćmy uwagę, że tylko górna część tego kielicha jest ponoć autentyczna, dolną dorobiono w późniejszym okresie, kiedy zaczął się kult Świętego Graala. Specjaliści twierdzą jednak, że jest to tylko jeden z wielu kielichów utożsamianych z tym najważniejszym artefaktem chrześcijaństwa…
11. Daleka Północ – istnieje pewna możliwość, że skarby Templariuszy zostały wywiezione na europejską daleką Północ. Nie ma wprawdzie wskazówek, że tak być mogło, tym niemniej nie można odrzucić takiej możliwości. Wszak Templariusze będący dobrymi żeglarzami mogli pokonać morza arktyczne i ukryć swe skarby w jaskiniach wśród szkierów Norwegii czy na Półwyspie Kola, a nawet na innych wyspach Archipelagu Arktycznego. Dość wspomnieć, że właśnie na Półwyspie Kola ma się znajdować jedno z wejść do mitycznej Agharty, którego poszukiwali naziści w czasie II Wojny Światowej. Ale czy tylko tego? A może także skarbów Templariuszy, których spodziewali się tam znaleźć?
12. Dolny Śląsk – Templariusze działali na Dolnym Śląsku i w północno-zachodniej Polsce – na terenach dzisiejszych Ziem Odzyskanych – vide mapka. Istnieją dwie możliwości ukrycia ich skarbów: przez rycerzy z którejś komandorii na terenie Polski (badacze wskazują tutaj na podziemia zamku w Bolkowie) , albo przez hitlerowskich zbrodniarzy w czasie II Wojny Światowej. Ta druga hipoteza jest o wiele bardziej możliwa, bowiem Hitler miał dwa pozostałe artefakty: Całun Turyński i Włócznię Przeznaczenia. Dlatego być może właśnie dla nich budował potężne umocnienia i kazamaty w Górach Sowich i pod Zamkiem Książ k./Wałbrzycha, a także w Zamku Czocha. Dlatego właśnie hitlerowcy bronili tych miejsc do ostatniego naboju i ostatniego człowieka przed nacierającymi ze wschodu wojskami radzieckimi. Zbierając materiały do naszej wspólnej pracy „Wunderland – Pozaziemskie technologie Trzeciej Rzeszy” zwróciliśmy uwagę właśnie na (poza badaniami nad atomem i broniami niekonwencjonalnymi, „egzotycznymi” z sanskryckich eposów „Mahabharata”, „Ramayana”, „Bhagavad Gita”) możliwość przechowywania tam dzieł i skarbów sztuki – w tym także sztuki sakralnej… - a zatem także Świętego Graala. Hitler i bonzowie z NSDAP wierzyli w to, że wszystkie trzy artefakty związane z osobą Jezusa Chrystusa dadzą im nieograniczoną moc. Podobnie jak odkrycie podziemnego świata Agharty i Szamballi da im dostęp do nieograniczonych baz surowcowych i zasobów ludzkich, które umożliwiłyby im odwrócenie losów II Wojny Światowej i w rezultacie zawładnięcie światem. Na szczęście do tego nie doszło, czy tylko dlatego, że Himmlerowi nie udało się znaleźć Świętego Graala?
13. Kaukaz – jest możliwość, że część skarbów Templariuszy została wywieziona na Wschód, a dokładniej na chrześcijańskie terytoria Gruzji i Armenii, będących krajami chrześcijańskimi na wiele lat wcześniej niż rycerze wszystkich zakonów, gdzie je ukryto i znajdują się do dnia dzisiejszego. I znów, jak w przypadku Ameryki, mamy do czynienia z dalekimi echami wydarzeń sprzed wielu setek lat. Mamy tutaj górskie świątynie budowane na wzór budowli templariuszowskich, mamy tradycyjne ubiory przypominające zbroje Krzyżowców, mamy wreszcie nawet broń podobną do broni Tempariuszy: długie proste miecze, sztylety i zamiast włóczni – długie skałkowe strzelby. Podobnie jak w przypadku innych krajów Wschodu i Zachodu – szef RSHA wysłał na Kaukaz wyprawy naukowe celem odnalezienia nie tylko przodków rasowych Aryjczyków, ale także artefaktów zapewniających moc ich posiadaczom oraz wszelkich informacji mogących posłużyć Niemcom do stworzenia superbroni. Jak twierdzi rosyjski pisarz Borys Szarow - Kiedy na Północnym Kaukazie ucichły wojny Imperium Rosyjskiego z muzułmanami, na te ziemie ruszyły fale historyków i badaczy. Rosja stanęła twarzą w twarz z nieznanym jej światem, a Kaukaz z wzajemnością pokazywał jej takie rzeczy, o których europejskim historykom nawet się nie śniło. Ludy kaukaskie dały rosyjskim uczonym niewyczerpane źródło i pole do fantazjowania. Etnograf Arnold Ziesserman, podróżnik Jewgenij Markow i inni rosyjscy badacze XIX stulecia, ochoczo widzieli w tych ludach potomków Krzyżowców, którzy w Średniowieczu wybrali się oswobadzać Grób Pański i osiedlili się potem na Kaukazie. Niestety, w przekazach tych narodów brakowało informacji wprost na temat ich pochodzenia od żołnierzy Chrystusa. Ale za to były potwierdzenia innego rodzaju – z obszaru kultury materialnej, takie jak: ceramika, architektura, broń a także… tradycje piwowarstwa. (!!!) Znany rosyjski krajoznawca z XIX wieku Grigorij Prozritielew znalazł jakoby płaskorzeźby i rysunki naskalne w dolinie rzek Bieszgon i Kjafar, a przedstawiających walki rycerzy. Byli oni podobni do średniowiecznych Krzyżowców, a do tego ich tarcze i płaszcze były ozdobione ośmioramiennym krzyżem Templariuszy. A jeden z nich trzymał w ręku kielich… Niektórzy badacze twierdzą, że źródła samego kultu kielicha św. Graala jak i korzenie europejskiego rycerstwa w ogólności, przeniosły się na Kaukaz, a ich stolica znajdowała się w dolinach rzek Beszgony i Kjafaru. Tam archeolodzy znajdowali astronomiczne „pucharowe kamienie”, z których każdy był jednocześnie „czaszą, kamieniem i księgą z gwiezdnymi zapisami”. To dokładnie pasuje do opisów św. Graala w europejskich eposach rycerskich… Oczywiście awanturnicy z Ahnenerbe nie mogli nie wiedzieć o tych teoriach i gorączkowo poszli za nimi, ale dostać się do Tybetu, Indii czy Ameryki Południowej wraz z wybuchem Drugiej Wojny Światowej było już trudno. Alpy zostały dokładnie przez nich spenetrowane i niczego specjalnego w nich nie znaleziono, więc zwrócono uwagę na zagadkowe góry Kaukazu, które wyglądały całkiem perspektywicznie. I tak w strefie działania nadciągającej niemieckiej armii znajdowały się święty dla Ariów szczyt Elbrusu, nie tylko zagadkowy Asgard, ale także potomkowie Krzyżowców, którzy z całą pewnością chronili jakąś tajemnicę, a być może i sam św. Graal.
14. Etiopia – a dokładniej Aksum (Axum). Jest to jedno z centrów chrześcijaństwa obrządku etiopskiego. Jak wiadomo, to właśnie tutaj została wywieziona i ukryta przed światem Arka Przymierza. Choć samo państwo Aksum padło na przełomie IX i X wieku, to jednak miasto istnieje nadal i znajdują się w nim ślady po Krzyżowcach. Można zatem uważać, że jest to jeszcze jeden adres skrytki św. Graala.
15. Mauritius – podaję tą lokalizację bardziej jako ciekawostkę, niż konkretny adres. Jak podają specjaliści od nauk tajemnych i tajnych organizacji, to właśnie tutaj przenieśli się członkowie Stowarzyszenia Różokrzyżowców. Różokrzyż – termin odnoszący się do ruchu i nauki głoszonej przez kontynuatorów starożytnych szkół misteryjnych, jacy pojawili się na przestrzeni XV wieku, a którzy nawiązywali do idei zawartych w tradycjach gnostyckich głoszonych wcześniej m.in. przez esseńczyków, manichejczyków, katarów. Przyjmuje się, że nazwa różokrzyż pochodzi od imienia Christian Rosenkreutz, postaci pojawiającej się w dziełach Johanna Valentina Andreä (1586-1654) wydanych w latach 1614-1616: 1614 – „Fama Fraternitatis”, 1615 – „Confessio Fraternitatis”, 1616 – „Das chymische Hochzeit der Christian Rosenkreutz” - „Alchemiczne Zaślubiny Christiana Rosenkreutza roku 1459”. Różokrzyżowcy działali w XV-XVII wieku na terenie Europy głównie w Niemczech, Niderlandach, Francji oraz Anglii, upatrując swe dzieło we wcześniejszych dokonaniach m.in. Hermesa Trismegistosa, Laozi, Buddy, Pitagorasa, Apoloniusza z Tiany. Nauki różokrzyża głosili m.in. Robert Fludd, Michael Maier, Thomas Vaugham, John Heydon. Związany z tym ruchem był również m.in. Stanisław August Poniatowski, Johann Wolfgang Goethe, Victor Hugo i Teofil Ociepka. Różokrzyżowcy wydają się być strażnikami nie tyle skarbów – o co podejrzewa ich m.in. Umberto Eco, który utożsamia ich z Templariuszami, którzy to po pogromie urządzonym im przez króla Francji Filipa IV Pięknego (1268-1314), jego chciwych ministrów Marigny’ego i Nogareta oraz awiniońskiego papieża Klemensa V (?-1314), po 1307 roku zeszli do podziemia i założyli Zakon Różokrzyżowców – ale tajemnej tradycji, Starożytnej Mądrości i Sekretnej Doktryny, co chociażby widać czarno na białym w opracowaniach ich dotyczących oraz krążących w Internecie. Polski autor Jacek Golędzinowski pisze w zakończeniu rozdziału swej pracy poświęconego Różokrzyżowcom, że: ...Powiada się, że autentyczni, oryginalni różokrzyżowcy wyemigrowali do ... Indii (!) zamieniając protestantyzm na buddyzm. Pogląd ten nie wydaje się uzasadniony, bowiem materialne świadectwa działalności Bractwa nie sięgają dalej, niż na wyspę Mauritius. Mistrzowie róży i krzyża najprawdopodobniej stopili się z ruchem wolnomularskim albo też zapadli w sen na kolejne sto lat... Nie sądzę, by była to prawda. Faktem niezbitym jest obecność ansamblei różokrzyżowskiej na Mauritiusie już od roku 1736, jednakże niewiele wiadomo o jej działalności poza tym, że włączono do niej także kobiety, a jedna z nich Leonia Constantia była Kapłanką Claremont i Mistrzynią Loży. Kolegium to znane jest ze swej działalności od 1794 roku. Wyspa Mauritius znajduje się na Oceanie Indyjskim, mniej-więcej gdzieś w połowie drogi pomiędzy Afryką a Indiami. Wyspa została odkryta przez Portugalczyków w 1505 roku. Skolonizowana została przez Holendrów w 1638 i nazwana imieniem księcia Maurice de Nassau. Francuzi kontrolowali wyspę podczas XVIII wieku i zmienili jej nazwę na Ile de France. Wyspa została odebrana przez Brytyjczyków w 1814 i przywrócono jej dawną nazwę. Czyżby więc legendarnym al-Damcarem – miastem mędrców Różanego Krzyża był właśnie Mauritius i tam miał się znajdować święty kielich?
16. Indie – miejsce, do którego mieli się udać duchowi potomkowie Templariuszy i późniejszych Różokrzyżowców. Nie jest wcale powiedziane, że wtopili się oni w buddyjski czy hinduistyczny świat indyjskich religii, a być może znaleźli swe miejsce w chrześcijańskim Goa? Oczywiście mogli także pójść w Himalaje i tam założyć swój własny klasztor po konwersji na lamaizm. Rzecz jasna jest to tylko hipoteza i jej stopień prawdopodobieństwa jest bardzo mały, ale wyższy od zera. W tym kontekście, mityczny Święty Graal ze swą zawartością znajdowałby się teraz gdzieś w Himalajach lub nawet w Tybecie, skąd wiodą drogi do Agharty i Szamballi, której tak poszukiwali naziści i… funkcjonariusze NKWD! Ale to już jest inny temat na inną opowieść.
17. Słowacja – w świetle tego, co miałem okazję widzieć i przeczytać w pracach dr Miloša Jesenský’ego – jestem niemal przekonany, że skarby Templariuszy, w tym święty Graal mogły się znajdować właśnie w którejś ze słowackich komandorii Rycerzy Świątyni, których potem poszukiwali m.in. Kalikstyni, członkowie Bractwa Siedmiu Gwiazd, poszukiwacze przygód i naukowcy Hitlera z Ahnenerbe.

Co się stało ze skarbem Templariuszy?

Osobiście sądzę, że został on znaleziony i to już wcześnie, i to nie przez byle kogo, ale jedną z najciekawszych postaci Średniowiecza, a mianowicie – Nicolasa Flamela! Michael Baigent i Richard Leich piszą o nim m.in., że początkowo pracował w Paryżu jako kopista. Dzięki wykonywanemu zawodowi miał stały dostęp do wielu rzadkich ksiąg i dokumentów, dzięki czemu zyskał głęboką znajomość malarstwa, poezji, chemii (i alchemii zarazem), matematyki, architektury, a także kabały i innych dzieł hermetycznych. Księga, o której była mowa uprzednio, wpadła mu w ręce około roku 1360. Odczytał ją rzeczywiście dzięki pomocy starego Żyda w czasie pielgrzymki do San Santiago de Compostella – św. Jakuba z Compostelli w Hiszpanii. Po powrocie do Paryża zaczął wdrażać w życie to, czego się nauczył i w dniu 17 stycznia 1382 roku dokonał pierwszej alchemicznej transmutacji metalu w złoto... Tak czy inaczej – bowiem powołani autorzy wątpią w jego wiarygodność – napływ złota zainteresował jego osobą kobietę z wyższych sfer panią Blanche d’Evereux alias Blanche de Navarre – późniejszą żonę króla Francji Filipa VI (1293-1350). Podobno dzięki transmutacjom nasz bohater zdobył środki na zakup – w samym tylko Paryżu – 30 domów i działek, a poza tym założył i finansował 13 szpitali, 7 kościołów i 3 kaplice w Paryżu i zbliżoną ilość tychże instytucji w Boulogne. To były ogromne sumy, i Nicolas Flamel musiał plasować się w pierwszej dziesiątce najbogatszych ludzi Francji, jak nie całego kontynentu...

Pytanie brzmi – skąd u skromnego kopisty takie ogromne sumy? Oczywiście odkrył on tajemnicę kamienia filozoficznego i dzięki niemu zdobył środki i długie życie. Jak pisałem to niejednokrotnie, kamień filozoficzny był idee fixe wielu ludzi na świecie, których ogarnął aurum sacra fames – święty głód złota i pragnienie wiecznego życia. Być może natchnienie czerpali oni z ksiąg arabskich i chaldejskich, w których opisywano możliwości i dokonania poprzednich cywilizacji naszej planety – które dla uproszczenia nazywam cywilizacjami Atlantydy i Atlantyki, a które przewyższały nas pod względem nauki i techniki.

A może nasz bohater odkrył kopalnię złota? Domysł w zasadzie prawidłowy, ale obarczony zastrzeżeniem, że taka bonanza w Europie, w XIV wieku, była już nie do pomyślenia. Musiałyby zostać po tym jakieś dokumenty, lokalizacje, akty nadania, listy przychodów i rozchodów – jednym słowem cała masa biurokracji. Tymczasem nie ma niczego takiego, a zatem?... Jest tylko jeszcze jedna możliwość – Nicolas Flamel znalazł skarb...

SKARB! O jaki skarb może chodzić w tym konkretnym przypadku? Tylko o jeden – skarb, który ludzie poszukują już od niemal 700 lat. Skarb Rycerzy Świątyni – Templariuszy... Tylko ten skarb może wejść w rachubę, bowiem Nicolas Flamel mógł znaleźć go we Francji. Nie w Hiszpanii czy Włoszech, gdzie był z pielgrzymkami. Pożądany i przeklęty zarazem skarb, który został ukryty w gorącym dniu 13 października 1307 roku. To, co nie udało się królowi Francji i jego siepaczom, udało się skromnemu kopiście z Paryża. Miał on wszelkie możliwości i dane, by znaleźć skarb Rycerzy Templum. Jako że był on przepisywaczem książek i wszelkich innych dokumentów – w tych czasach o ksero się jeszcze nikomu nie śniło, a druk wynaleziono dopiero w 1444 roku. Przepisywał je zatem i chcąc nie chcąc zapoznawał się z ich treścią. Mogły to być zeznania z procesów Templariuszy, zapiski śledczych i ministrów finansów, a także inne dokumenty, z któryś jeden lub kilka zawierały wskazówki, gdzie i co szukać... W 1382 roku miał on 52 lata – mężczyzna w sile wieku, a zatem był w stanie zorganizować zabranie skarbu ze skrytki lub wielu skrytek, tak że z dnia na dzień stał się człowiekiem bogatym – tak bogatym, że mógł wykupić wszystkie posesje, na których te skrytki rozlokowano. Podejrzewam, że cała akcja zabrania i zebrania ogromnego skarbu polegała na cichym przejęciu domów czy placów, gdzie znajdowały się skrytki ze skarbem Templariuszy. Tak było najbezpieczniej i nie zwracało specjalnie uwagi na osobę kupującego, którego dodatkowo chroniła legenda o posiadaniu przezeń cudownego lapis philosophorum. I to wszystko! Już nie ma skarbu Templariuszy, ale są za to domy, kościoły, kaplice i szpitale, które ufundował Nicolas Flamel – człowiek, który ten skarb znalazł i przeznaczył go częścią na chwałę Bożą, a częścią na pożytek ludziom. Postąpił on jak humanista, w duchu Odrodzenia, zgodnie z sentencją Terencjusza (190-159 p.n.e.) – homo sum, et nil humanum ame alienum esse puto...

Znamienne ostrzeżenie

I teraz najciekawsze i najbardziej kontrowersyjne pytanie: dlaczego dotąd nie znaleziono Świętego Graala? Zacznę od przypomnienia, że jest to najświętsza relikwia Jezusa Chrystusa, bowiem zawiera ona Jego krew. Podobnie jak Całun Turyński i Włócznia Longinusa. A co to oznacza? Ano to, że zawiera ona dostateczną ilość materiału biologicznego, dzięki któremu można by się pokusić – dzięki inżynierii genetycznej – o sklonowanie ciała Jezusa Chrystusa… Rzecz jest już całkiem możliwa i do przeprowadzenia. Zachodzi tylko kwestia tego, czy klon Jezusa będzie Jego osobą w pełnym tego słowa znaczeniu czy tylko Jego ciałem i niczym innym – ciałem człowieka bez boskich atrybutów? To pytanie pozostawiam filozofom i etykom.

Przede wszystkim najważniejsze jest to, czy sklonowanie Jezusa byłoby Jego powrotem, który tak zapowiedział? Jeżeli tak, to wypełniłoby się Jego proroctwo ze wszystkimi tego konsekwencjami – z załamaniem się systemów religijnych, filozoficznych i nawet politycznych włącznie. I dlatego właśnie obawiam się, że jeżeli nawet ktoś znalazł tą relikwię, to wcale nie spieszy się z jej ujawnieniem przed światem, bowiem konsekwencje tego faktu mogłyby się okazać zbyt nieobliczalne i które mogłyby rychło wymknąć się spod kontroli. A tego właśnie obawiają się wszyscy świeccy i duchowni władcy tego świata, co widzimy na co dzień, bo Jego powrót będzie ich końcem: końcem ich wpływów, bogactwa, władzy nad ludźmi. Dlatego Święty Graal i w nim zawarta święta krew długo jeszcze nie ujrzy światła dziennego…


Credo quia absurdum NON est!
http://www.wszechocean.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.grzybypl.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.echojordanowa.wordpress.com" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika

Paweł
Grzyb chroniony!
Grzyb chroniony!
Posty: 27340
Rejestracja: czwartek, 6 stycznia 2011, 18:43
Lokalizacja: Poznań - Winiary
Pochwalił: 8669 razy
Pochwalony: 20857 razy
Kontakt:

Post autor: Paweł » czwartek, 28 lutego 2013, 08:46

Bobik, :ok: SZLAKI ŚWIĘTEGO GRAALA WIODĄ ... :? po całej kuli ziemskiej :) może wcale nie jest ukryty /najciemniej pod latarnią/ tylko spoczywa w muzeum lub innym widocznym miejscu ;) a jest po prostu dla wszystkich "niewidoczny" - nikt nie ma pojęcia , co sobą przedstawia :D oj przydałby się wehikuł czasu na zasadzie kamery. Często marzyło mi się , abym miał przenośny monitor będąc w starych budowlach lub ruinach - ustawiam czas wstecz i po chwili na monitorze widzę , jak to wszystko wyglądało w czasie świetności :) pomarzyć dobra rzecz :roll:


Awatar użytkownika

Paweł
Grzyb chroniony!
Grzyb chroniony!
Posty: 27340
Rejestracja: czwartek, 6 stycznia 2011, 18:43
Lokalizacja: Poznań - Winiary
Pochwalił: 8669 razy
Pochwalony: 20857 razy
Kontakt:

Post autor: Paweł » czwartek, 28 lutego 2013, 09:28

Bobik, może nie musimy za morze :) gdyż w Polsce trochę nadań otrzymali :|
http://www.templariusze.org/tmplszl5.php" onclick="window.open(this.href);return false; - jest z czym się zapoznawać ;)


Awatar użytkownika

Autor tematu
Bobik
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 7016
Rejestracja: sobota, 11 grudnia 2004, 19:13
Ulubione grzyby: Każdy, byle nie trujący :)
Lokalizacja: N 49°38′57″ - E 019°49′48″
Pochwalił: 1996 razy
Pochwalony: 1463 razy
Kontakt:

Post autor: Bobik » czwartek, 28 lutego 2013, 10:53

PAWEŁ54 pisze:Bobik, może nie musimy za morze :) gdyż w Polsce trochę nadań otrzymali :|
http://www.templariusze.org/tmplszl5.php" onclick="window.open(this.href);return false; - jest z czym się zapoznawać ;)
Wiem, czytałem - sprawa Graala jest chyba mniej skomplikowana, niż się nam wydaje, kto wie, czy wydarzenia z ostatnich dni nie maja z nią coś wspólnego ?? ?? ?? - obym był w błędzie...


Credo quia absurdum NON est!
http://www.wszechocean.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.grzybypl.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.echojordanowa.wordpress.com" onclick="window.open(this.href);return false;
Awatar użytkownika

Paweł
Grzyb chroniony!
Grzyb chroniony!
Posty: 27340
Rejestracja: czwartek, 6 stycznia 2011, 18:43
Lokalizacja: Poznań - Winiary
Pochwalił: 8669 razy
Pochwalony: 20857 razy
Kontakt:

Post autor: Paweł » czwartek, 14 marca 2013, 09:52

Bobik, wyprawa i referat udane :| :ok: pogoda chyba nie była fatalna :?:


Awatar użytkownika

Autor tematu
Bobik
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Śmiertelnie trujący zarodnikowiec
Posty: 7016
Rejestracja: sobota, 11 grudnia 2004, 19:13
Ulubione grzyby: Każdy, byle nie trujący :)
Lokalizacja: N 49°38′57″ - E 019°49′48″
Pochwalił: 1996 razy
Pochwalony: 1463 razy
Kontakt:

Post autor: Bobik » czwartek, 14 marca 2013, 12:12

Templariusze, zamki i mgła - czyli podróż uczona do Bytčy

W dniu wczorajszym wziąłem udział w sympozjum naukowym na temat Templariuszy w Żylińskim Kraju na Słowacji, na którym wygłosiłem referat pt. „Wędrówki Świętego Graala”, który został przetłumaczony na język słowacki i ukaże się w zborniku po tej konferencji.

Jest to już trzecia podróż uczona po śladach Templariuszy na Słowacji. Dwie pierwsze pozwoliły mi się nieco ogarnąć w temacie – ta była z kolei podsumowaniem i możliwością konfrontacji mojej wiedzy, z wiedzą Kolegów ze Słowacji. Oczywiście ich wiedza jest nieporównywalna z moją, bowiem ja jestem tylko turystą i tłumaczem ich niektórych prac, a oni mają to u siebie dosłownie za progiem.

Tak więc wyruszyłem z domu parę minut przed siódmą. Pogoda – nieszczególna, w nocy napadało 1-2 cm śniegu, temperatura spadła do -1,3°C, ciśnienie zaś tkwiło na poziomie 992 hPa. Niebo pokrywała gruba warstwa chmur, z której od czasu do czasu polatywały pojedyncze pruszynki. Najpierw podjazd pod Wysoką – po drodze zapomnianej przez Boga i przeklętej przez ludzi. Nabój śnieżny i goły lód, zero posypki. Podrózuje z prędkością 30 km/h i dopiero w Spytkowicach mogę przydusić na gaz.

Dobra droga kończy się tuż za granicą – śniegowo-wodna „maśtyka” na drodze i mgła ogranicza prędkość jazdy – maksymalnie 60 km/h – prędzej się nie da, tzn. da się, ale grozi to wpadnięciem do rowu czy zderzeniem… No i ta mgła – otumaniająca, dezorientująca. Jadę znanym szlakiem – do Dolnego Kubina, skąd odbijam na północny-zachód do Parnicy, skąd jadę do Terchovej. Terchova to miejsce, w którym urodził się słynny zbójnik Janosik (właściwie Janošik) bohater ludowy czterech narodów… Droga biegnie pośród lasów, w których przewagę ma leszczyna. Drzewa są pokryte żółtymi kwiatostanami. Strumienie toczą zielonkawoniebieskie wody, śnieg zalega tutaj na wysokości 600-650 m n.p.m. W Terchovej nie udało mi się sfotografować pomnika Janosika – gęsta mgła nie umożliwia zrobienia dobrego zdjęcia… Temperatura rośnie do +2°C i tak już zostaje do samej Bytčy.

Konferencja odbywa się w Sobášnym Pałacu, który ongi należał do potężnego rodu Thurzo. Nazwisko to jest znane wielbicielom literatury historycznej i sensacyjnej, bowiem palatyn Juraj Thurzo był człowiekiem, który prowadził sprawę sądową przeciwko słynnej wampirzycy Elżbiecie Batory, której udowodnił ponad 650 zbrodni dokonanych na młodych kobietach zamęczonych przez nią i jej sadystyczne pomocnice w jej lochu, i wymierzył im sprawiedliwość. Zainteresowanych tą historią odsyłam do - http://wszechocean.blogspot.com/2012/06 ... 1_936.html" onclick="window.open(this.href);return false; i dalsze.

Na miejsce przybywam kilka minut przed dziesiątą, i zatrzymany u wrót pałacu przez templariuszowską wartę – zdążam prawie na wystąpienie dr Miloša Jesenský’ego, który mówi o Templariuszach w światowej beletrystyce. W referacie mówi się o co ciekawszych utworach światowej literatury pięknej, gdzie ostatnimi czasy szczególna rolę grają powieści sensacyjno-historyczne Umberta Eco i Dana Browna.

Następnym prelegentem jest mgr Peter Kubica, który mówił o Templariuszach w literaturze słowackiej. Okazuje się, że poza ludowymi podaniami i legendami o Czerwonych Mnichach, Templariusze stanowią wdzięczny temat w słowackiej literaturze romantycznej – pisano o nich powieści i poematy. Zainteresowanych odsyłam do pracy dr Jesenský’ego pt. „Templariusze – legendy honoru i sławy”, której przekład zakończę w przyszłym miesiącu i która będzie dostępna dla polskich turystów na Słowacji.

Bardzo interesujące były także dwa następne wystąpienia: mgr Ivety Florekovej – „Historyczny rozwój Oravy w XII-XIV wieku” i mgr Pavla Mašlaňa – „Templariusze na Vsetinsku”. Słowo wyjaśnienia – Vsetinsko to kraina geograficzna obejmująca zachodnią część Słowacji i północno-wschodnią część Moraw. Okazuje się, ze w przypadku zarówno Vsetinska jak i Oravy – główna rolę w kolonizacji tych krain mieli właśnie templariusze, którzy tworzyli tam swe siedziby wraz z cała infra- i ultrastrukturą. Co więcej – ich obecność stanowiła rękojmię rozwoju, pokoju i co za tym idzie – dobrobytu tych ziem. Pełnili oni tam misję pokojowo-osiedleńczo-stabilizacyjną i można by ich porównać do wojsk ONZ z misji KFOR, IFOR czy innych w dzisiejszym świecie. Strzegli tych ziem, bezpieczeństwa ich mieszkańców i nade wszystko szlaków komunikacyjnych z Europy Południowej do portów Morza Bałtyckiego i krain Północy. To właśnie tymi szlakami wożono węgierskie wina i polską sól z żup Wieliczki i Bochni, i jantar znad Bałtyku i błyskotki weneckich i florenckich mistrzów. Nawiasem mówiąc, istnieje ludowa powiastka z rejonu Sidziny w Małopolsce, mówiąca o tym, że dla bezpieczeństwa kupców jeżdżących na trasie Południe – Północ gwarkowie z żupy wielickiej przebili tunel pomiędzy Podwilkiem a Sidziną by skrócić im drogę od Orawy do Krakowa… Tunel ów ma przebiegać gdzieś pod masywem Beskidu (769 i 803 m) tylko, że nikt go nie znalazł do dziś dnia…

Wracając do templariuszy na Słowacji, to jestem zdania, że jeżeli chcieli gdzieś ukryć swe skarby – w tym Świętego Graala – to tylko tam. Dlaczego? Ano dlatego, że w tych czasach Słowacja była jedną z najbardziej spokojnych krain położonych na peryferiach ówczesnego świata, który koncentrował się na zachodzie i południu Europy – we Francji, Anglii, Italii czy Niemiec. W tym czasie trwała tutaj kolonizacja pustek i tworzenie podwalin administracji królewskiej. Templariusze zaś mogli spokojnie budować zamki, twierdze i warownie. Część ich skarbów mogła pójść na te właśnie cele. Pozostała na utrzymanie się na tych ziemiach. Dlatego, ze skarbem Templariuszy stało się tak, jak ze skarbem Inków, jak twierdzi mgr Wiktoria Leśniakiewicz – po prostu z biegiem czasu został on wydany.

Jest jeszcze druga strona medalu – i skarb ten mógł być znaleziony przez kogoś i spożytkowany – w tym przypadku przez słynnego alchemistę i maga Nikolasa Flamela, który naraz wzbogacił się z niewiadomego źródła. Pomówiono go o wynalezienie kamienia filozoficznego, ale jest to jedna z wielu mrzonek Ludzkości, więc alternatywa jest albo złota bonanza, albo odkryty skarb templariuszowski. Zainteresowanych odsyłam do mojego referatu na stronie - http://wszechocean.blogspot.com/2013/03 ... raala.html" onclick="window.open(this.href);return false;. Tak czy inaczej, tajemnica wciąż pozostaje tajemnicą i nie widzę jakiegokolwiek powodu, dla którego Święty Graal nie mógłby choć przez krótki czas nie pozostawać na Słowacji, gdzie poszukiwali go właśnie… - Kalikstyni mający kielich w swym herbie i członkowie Bractwa Św. Wawrzyńca czyli Bractwa Siedmiu Gwiazd – zawodowi poszukiwacze skarbów.

W przerwach pomiędzy referatami Templariuszowska Grupa Rekonstrukcji Historycznej dawała popisy walki pieszej na miecze, miecze i tarcze, popisywano się sprawnością we władaniu bronią no i ukazywaniem codziennego życia Braci Świątyni. Przerwy ogłaszano i kończono uderzeniami w bojowy bęben i krzykiem herolda. Kawalerowie Zakonu odziani byli w białe tuniki z czerwonym krzyżem na lewej piersi, nałożone na kolczugi, hełmy i białe spodnie a także skórzane buty. Przy pasach mieli miecze, którymi posługiwali się nader sprawnie. Uzbrojenia dopełniały małe i duże tarcze oraz włócznie. Damy Zakonu miały stroje z epoki – długie suknie w kolorach czerwonym i granatowym. Pełniły one bardziej rolę pomocniczą, stanowiąc miłe oku tło dla Rycerzy Świątyni, którzy popisywali się swoją sprawnością.

By oddać wszystkim sprawiedliwość należy wspomnieć tutaj o nienagannej sprawności organizacyjnej tej Konferencji, której zapewniono doskonałą oprawę z każdej strony – w tym kulinarnej, co jako smakosz i obżartuch muszę też odnotować. A zatem na przegryzkę były kanapki z salami i różnymi gatunkami sera plus pomidory i oczywiście papryka. Z dań obiadowych słynne haluški z kapustą (coś à la nasze łazanki z kapustą), kotlety schabowe z ziemniakami z wody lub sałatką ziemniaczaną na zimno (podobną w smaku do polskiej sałatki jarzynowej z ziemniakami) – polecam! No i oczywiście gulasz (równie ostry jak gulasz szegedyński) z ryżem lub pieczywkiem. Mimo swej ostrości – niebo w gębie!

Wracałem do domu późnym popołudniem. By nie powtarzać trasu – czego nie lubię – pojechałem drogą przez Makov do Turzovki a potem do Čadcy, skąd do Zwardonia, a potem do Żywca i przez Suchą Beskidzką powróciłem do domu – pokonując ogółem dystans 313 km, jak obliczył to pokładowy komputer mojego auta. Przyznaję, że mile zaskoczył mnie Zwardoń, gdzie wreszcie zrobiono nowoczesną drogę z przestronnym tunelem i śmiało poprowadzonymi estakadami – pozostałość po EURO-2012!

Nie lubię jechać po nocy przez Słowację. I to nie dlatego, żebym się bał, ale dlatego, że mam wrażenie, że zakłócam komuś spokój. Słowacja to piękny kraj, którego całe połacie są nietknięte ręką ludzką i mają jeszcze stan pierwotnej dzikości. Kiedy jadę w księżycową noc właśnie przez Kysuce, to czuję coś, co mogę określić tylko jako Obecność czegoś ponadzmysłowego i ponadwymiarowego. Dziwne rzeczy zdarzaja się tutaj nawet w biały dzień – ot, chociażby wczoraj – jadąc z Chyżnych do Trsteny widziałem na drodze wirujący wzdłuż poziomej osi wał mgły, który, kiedym się doń zbliżył, rozwiał się i przepadł na śnieżnym polu. Co to było? UFO? Duch? Wiłła?... Nie wiem, ale udało mi się to sfotografować. To było w dzień, a co dopiero w chłodną, śnieżną i mglistą noc marcową? To jak w opowiadaniach i nowelach H. P. Lovecrafta czy R. E. Howarda… Nastrój panujący wśród lasów i kopców można przyrównać tylko do tego, który panuje wśród dzikich pustkowi Islandii czy wrzosowisk Avalonu. Dlatego Słowacja mogła przypaść Templariuszom do gustu – kraj uduchowionego piękna w dzień i kosmicznego horroru w nocy. Nie na darmo na Słowacji nakręcono kilka filmów grozy – że wspomnę tylko „Drakulę” według Brama Stokera… Dlatego zachwycał się nią Jules Verne i wielu innych pisarzy, malarzy i poetów. To kraina wprost stworzona dla natur romantycznych i awanturniczych. Dlatego właśnie tutaj rycerze-mnisi mogli ukryć swój największy skarb, Świętego Graala i tu go strzec, wśród tych lasów i gór.

A teraz wskrzesza się na nowo ich historię – i dobrze. Życzę jak najlepszych rezultatów słowackim Kolegom w ich szlachetnych poszukiwaniach. A mnie interesuje jedno – czy Rycerze Świątyni nie wypuszczali się także za łańcuchy Beskidów i Tatr na północ, ku krajowi Wiślan i Polan? Idę o zakład, że zapuszczali się również ku Gnieznu, a potem Krakowowi, który od 1320 roku był faktyczną stolicą Polski, i mieli swe wpływy na Wawelu… Poza tym istniały ich komandorie na terenach Polski, z którymi zapewne utrzymywali łączność. Myślę, że będzie można dopisać kolejny rozdział także i w naszej historii.

Filmik - http://wszechocean.blogspot.com/2013/03 ... odroz.html" onclick="window.open(this.href);return false;

Jordanów, 2013-03-14


Credo quia absurdum NON est!
http://www.wszechocean.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.grzybypl.blogspot.com" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.echojordanowa.wordpress.com" onclick="window.open(this.href);return false;
ODPOWIEDZ Poprzedni tematNastępny temat